Paper Cuts na Chłodnej 25

Paper Cuts

Współpraca Łukasza Kacperczyka (syntezator modularny) i Wojciecha Kurka (perkusja) pod szyldem Paper Cuts rozpoczęła się w 2013 roku. Wówczas Panowie podzielili się ze światem zapisem swojej „Pierwszej Randki”, krótkim, lecz pełnym pomysłów materiałem – surowym, improwizowanym, psychodelicznym, o transowym perkusyjnym drive’ie. Na „First Date” (bandcamp) pierwiastki kreatywne tworzą iskry, a chemia między muzykami jest wyczuwalna od pierwszych minut. W roku następnym duet wydał jeszcze dwie dłuższe sesje – hipnotyczny, narastający i dość mroczny materiał o przewrotnym tytule „Muzak” (bandcamp), oraz półgodzinny koncert z klubu Chmury, z gościnnym udziałem saksofonisty Natana Kryszka (bandcamp). Po tej ofensywie słuch o Paper Cuts zaginął na 1,5 roku. Duet przypomniał o swoim istnieniu dopiero pod koniec września 2015, wydając  kasetę „Divorce Material” (bandcamp) w labelu Wounded Knife. Materiał zdecydowanie bardziej wyciszony niż poprzednie, w jeszcze większym stopniu skupiony na detalach brzmienia, bardzo dobrze funkcjonuje jako całość. Kaseta ma własny, wciągający, mocno surrealistyczny klimat i (jak dotąd) jest bez wątpienia najbardziej kompletnym owocem współpracy duetu Kacperczyk-Kurek. Co ciekawe została nagrana jeszcze w 2013 roku (za rejestrację odpowiadał Tomasz Mirt, co też z pewnością wpłynęło na ostateczny efekt). W takich sytuacjach naturalną koleją rzeczy są koncerty…

Paper Cuts + Tkacz Występ Paper Cuts na Chłodnej 25 był pierwszym po ponad 1,5 rocznej przerwie, czego nie dało się specjalnie odczuć. Muzyka duetu – podobnie jak na tegorocznej kasecie – rodziła się powoli, lecz nieubłaganie, angażując słuchacza nieprzerwanie przez cały koncert kaskadą rozproszonych, acz okiełznanych mikro dźwięków. Wieczór podzielony został na dwie części, w drugiej dołączył do Paper Cuts saksofonista Bartosz Tkacz (nie tak dawno pisałem o jego koncercie z Ray’em Dickaty pod tym samym adresem). Było to ciekawe posunięcie dramaturgiczne, pokazujące, że Paper Cuts jest w stanie działać równie dobrze jako skład suwerenny, jak i „gościnny”. Nazwijmy to roboczo „hospitable improvisation”.

Łukasz Kacperczyk jest osobą łamiącą niepisany stereotyp, który  mówi, że koncert muzyka elektronicznego nie posiada walorów performatywno-wizualnych. Stół, zastawiony rozmaitym analogowym sprzętem, przypomina stanowisko szalonego naukowca, który pozostaje w nieustannym w trybie „experiment”. Kacperczyk często preparował dźwięki generowane w czasie rzeczywistym przy użyciu łańcucha, pałeczek, starego instrumentu przypominającego cymbały… Jednocześnie przeprowadzając soniczne doświadczenia zachowywał umiar, nie przefajnował, grał oszczędnie z dużym wyczuciem, wsłuchując się w precyzyjną narrację bębnów. Wojciech Kurek należy do perkusistów, którzy potrafią grać ciszą i nie tracić wątku, budować formę, cieniować i podkreślać drobne elementy, które nagle stają się kluczowe. Interakcja Paper Cuts była pod tym względem komplementarna. I tutaj nazbyt dominujący saksofon mógł niepotrzebnie zakłócić układankę… Początkowo faktycznie dźwięki dęciaka trochę za bardzo „bujały”, próbowały uderzać w jazz, jednak Tkacz dość prędko zrewidował strategię i postawił na repetycje, sonorystykę, z którymi elektronika wchodziła w ciekawy dialog. Brzmiało to czasami jak dwa saksofony i „kosmische musik” w tle + motorik od Kurka, chociaż ogólna struktura była ciężko uchwytna, płynna, amorficzna. Fajnym efektem wizualnym podbijającym psychodeliczny wymiar muzyki było obfite zadymienie sceny, centralna lampka tworzyła klepsydryczny cień… Był klimat.

W światku polskiej alternatywy chyba najbardziej znanym duetem na syntezator modularny i perkusję jest Piętnastka w swej koncertowej inkarnacji z Hubertem Zemlerem na bębnach. Paper Cuts to trochę taka Piętnastka po drugiej stronie lustra (w równaniu: kompozycja / lustro / improwizacja). Zagranie tak dobrego, płynnego koncertu po dłuższej przerwie to sztuka. Mam nadzieję, że Panowie pójdą za ciosem – „Divorce Material” jest zdecydowanie zbyt ciekawym wydawnictwem by nie odnowić przysięgi ślubnej.

Krzysztof Wójcik (((ii)))

Dodaj komentarz